Myślałam, że zwariuję. Od dwóch tygodni nie wychodziłam z mieszkania Justina, bo jak twierdzi "tak będzie dla mnie bezpieczniej". Okej, ja wszystko rozumiem, bezpieczeństwo i te sprawy, ale ile można? Tyle razy tłumaczyłam mu, że Larry nie będzie szukał mnie tak długo w jednym miejscu. Nawet ja wiem, że byłaby to strata czasu, ale do Justina nic nie dociera. Jest strasznie uparty.
Trochę lepiej go poznać. Czuję się przy nim swobodnie, tak jakbyśmy znali się od wieków. Choć nie ukrywam, że zdarzają się sytuacje, w których jestem potwornie skrępowana. Nie codziennie ktoś wchodzi do łazienki gdy ty bierzesz prysznic, a Justinowi zdarza się to dość często i mam wrażenie, że robi to specjalnie.
Po wielu próbach w końcu udało mi się go namówić na wyjście. Mieliśmy iść tylko na obiad ale zaciągnęłam go też do kilku sklepów. Co jak co, ale mam ten dar przekonywania.
-Proooszę, chodźmy coś zjeść.- jęczał Justin.
-To już ostatni sklep
-Mówisz tak za każdym razem- zmarszczył brwi.
Weszłam do sklepu i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to śliczna czarna sukienka, która aż krzyczała "kup mnie!" Bez chwili zastanowienia wzięłam sukienkę by ją przymierzyć. Już miałam zdjąć swoją koszulkę gdy zorientowałam się, że Justin jest ze mną w przymierzalni.
-Nie pomyliło ci się coś?- spojrzałam na niego krzyżując ręce na piersi.
-Jeszcze będziesz błagała żebym tu wrócił.- zrobił smutną minkę i zrezygnowany opuścił małe pomieszczenie.
Zdjęłam swoje ubrania po czym założyłam sukienkę.
-Cholera.- powiedziałam sama do siebie siłując się z zamkiem.-Justin!-zawołałam.
-A nie mówiłem.- nie musiałam długo czekać by pojawił się tu ponownie z kpiącym uśmieszkiem na twarzy.
Odgarnął moje włosy z karku i przerzucił je na prawą stronę. Zwinnym ruchem zapiął sukienkę.
-Mrrr..- zamruczał mi do ucha.
-Dobra, teraz już możesz wyjść.- z trudem wypchnęłam go z przymierzalni. Stawiał opory.
-Idiota- zaśmiałam się pod nosem.
-Słyszałem!- oburzył się.
-Bo miałeś słyszeć.
Dokładnie przejrzałam się w lustrze.Sukienka była dopasowana i leżała idealnie.
-Ja zapłacę- wyrwał się Justin stojąc ze mną przy kasie. Zdecydowałam się kupić tę sukienkę. Chłopak wyjął z portfela pieniądze i podał kasjerce.
-Justin, nie musisz..-zaczęłam lecz zostałam przez niego szubko uciszona.
-Ale chcę.-posłał mi ten swój uroczy uśmiech od którego miękną mi kolana- Wyglądasz w niej seksownie. Mam nadzieję, że założysz ją dziś wieczorem.-Zmarszczyłam brwi nie wiedząc o co mu chodzi.-Idziemy dziś do klubu.-szepnął mi do ucha. Jego ciepły oddech otulił moją skórę powodując ciarki na całym moim ciele.
-Tylko pozazdrościć takiego chłopaka.- odezwała się kobieta, która wręczyłam Justinowi resztę. Poczułam jak moje policzki się rumienią.
-To nie jest mój chłopak.-uprzejmie odpowiedziałam, uśmiechając się do niej na co ona wypowiedziała ciche "ohhh" i odwzajemniła uśmiech.
Po-jak to mówi Justin- męczących zakupach postanowiliśmy iść na obiad. Ale czy posiłek w McDonalds można nazwać obiadem? Chyba nie.
Zamówiłam tylko frytki. Naoglądam się za dużo programów o wyrobach mięsno pochodnych, które są tu sprzedawane. Od kiedy dowiedziałam się, że do mięsa dodawane są środki przeciwwymiotne zaczęłam omijać takie miejsca jak te. Fuuu.. Jak można robić coś takiego?
Zajęliśmy stolik przy oknie. Justin usiadł naprzeciwko mnie i zaczął zajadać się Big Maciem, którego zamówił. Jak widać on nie przejmuje się tym, że z własnej woli faszeruje się samą chemią.
-Proszę, proszę... Czy to nie Bieber?- usłyszałam za sobą męski głos. Gwałtownie się odwróciłam by sprawdzić do kogo należy.-Widzę, że masz nową zabaweczkę.- chłopak w ciemnych włosach zaśmiał się wywołując na moim ciele ciarki. Spojrzałam na Justina, który mocno zacisnął swoje pięści.
-Czego chcesz Zac?!- warknął.
-Ohhh czy przeszkodziłem Ci w bajerowaniu nowej panienki?- zaśmiał się szyderczo.
Justin uderzył pięścią w stolik i gwałtownie wstał.
-Masz jakiś problem?!
Nie będę ukrywać, że się wystraszyłam. Co ja gadam? Byłam przerażona! Pierwszy raz widzę go takiego wściekłego. Siedziałam prosto i nie ruszałam się jakby od tego zależało moje życie.
-Nie, skąd..-brunet podniósł ręce w obronnym geście. Na jego twarzy cały czas widniał kpiący uśmieszek.-Już sobie idę.- powiedział spoglądając ostatni raz na mnie i odszedł.
-Kto to był?-wyszeptałam.
-Nie teraz... Wracajmy do domu.-powiedział ostro.
Próbowałam wyciągnąć z niego jakieś informacje. Kim był ten człowiek? Czego chciał? Dlaczego nazwał mnie "nową zabaweczką Justina"? Niestety na marne. Nie zaszczycił mnie ani jedną odpowiedzią. W ogóle się nie odzywał. O niczym mi nie mówi. Do tej pory nie wiem kto go pobił tego dnia gdy pojechał po moje rzeczy do hotelu. Szedł tak szybko, że ledwo za nim nadążałam. Byłam tak zamyślona, że nawet nie zauważyłam gdy Justin się zatrzymał, na skutek czego wpadłam na niego.
-Cholera.- warknął.
Wyjrzałam zza jego pleców i po tym co- a raczej kogo- zobaczyłam, moja szczęka opadła do samej ziemi.
Larry stał przed sklepem alkoholowym z piwem w ręku.
Justin szybko popchnął mnie w szczelinę pomiędzy ścianami jakiś budynków. Sam zrobił to samo. Stał na przeciwko mnie, twarzą w twarz. Nasze ciała były do siebie przyciśnięte.
Zaczęłam panikować. Moja klatka piersiowa unosiła się i opadała w szybkim tępię. Zaczęło brakować mi powietrza.
-Wszystko będzie dobrze. Oddychaj.- Justin położył dłonie na moich policzkach. Gładził je uspokajająco.
Starałam się. Naprawdę starałam się opanować, ale nie mogłam. Myśl, że ten człowiek może mnie znaleźć i coś mi zrobić...
-Wdech- zaciągnął się powietrzem, pokazując mi bym robiła to samo co on.- I wydech.-Wypuścił powietrze.- Wdech i wydech.- Powtarzał.-No dalej, Holly.
Zamknęłam oczy i zaczęłam głęboko oddychać.
Po chwili poczułam się już lepiej. Oparłam głowę o tors chłopaka.
-Nie bój się. Nie znajcie cie.- gładził dłonią moje włosy.-Nie pozwolę na to.- Przytulił mnie tak mocno jak tylko mógł.
Odsunęłam się od niego. Chciałam w końcu dowiedzieć się dlaczego mi pomaga. Wydaje mi się, że lepszej okazji na to nie znajdę. Podniosłam głowę i spojrzałam na niego. Intensywnie się we mnie wpatrywał. Przez jego spojrzenie nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa. Nie mogłam oderwać od niego wzroku. Dlaczego on musi być taki gorący? Ta bliskość między nami... To wszystko sprawiało, że zapomniałam o sytuacji w jakiej się znajdujemy. Odruchowo spojrzałam na jego usta, które oblizał. Przygryzłam swoją dolną wargę, gdy Justin pochylił się w moją stronę. Położył dłoń na moim policzku, a jego lekko rozchylone usta zbliżały się do moich. Nie wiem co się ze mną stało. Miałam ochotę posmakować jego ust. Miałam ochotę? Pff.. Pragnęłam tego!
Dzieliły nas od siebie tylko milimetry gdy Justin odkręcił głowę, zanurzając ją w mojej szyi wypuszczając głośno powietrze z ust. Byłam zdezorientowana. Zrobiłam coś źle?
*
Od autorki: Rozdział miał być pod koniec tygodnia, ale chciałam Wam zrobić niespodziankę i z okazji moich 18stych urodzin dodaję go dziś :)
Co myślicie?
Proszę, zostaw po sobie komentarz :)
Boski nie moglam się doczekać *-* Wika.
OdpowiedzUsuńświetne <3 zapraszam do mnie anythingcouldhappen-ff.blogspot.com
OdpowiedzUsuńŚwietny! Tylko dlaczego oni sie nie pocalowali? UGH!
OdpowiedzUsuńTo jest cudowne *.*
OdpowiedzUsuńSuuuupcio♡ kiedy nastepny???
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaa cuuuuuuudo <3
OdpowiedzUsuńSuper, czekam nn :)
OdpowiedzUsuńKocham to ! ♥
OdpowiedzUsuńAjaha <3 Jejkuuuuuuu! KOCHAM KOCHAM KOCHAM i tak w nieskończoność!
OdpowiedzUsuńKiedy nn?
Czekam z niecierpliwością
A i jeszcze jedno : DLACZEGO ONI SIĘ NIE POCAŁOWALI DO JASNEJ CHOLERY, CO?!
Świetny rozdział :) tylko szkoda że się nie pocałowali w końcu. Czekam na nn
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział kochana <3
OdpowiedzUsuńNiech się wreszcie pocałują !
( http://forbidden-crystal.blogspot.com/ )
nie rozumiem, no po prostu nie rozumiem czemu jej nie pocałował jadkjasdkjasdja
OdpowiedzUsuńCzemu on jej nie pocałował?! No czemu?! Why?! sdjgwikjsdgwsiukjfdg czekaj na next. <3
OdpowiedzUsuńZajebiste *-* kocham <3 czekam na nexta *-*
OdpowiedzUsuń@swaggy_Julia
JEZU CUDO
OdpowiedzUsuńŚwietne <3
OdpowiedzUsuńkocham to coraz bardziej ehehehe @weronika7
OdpowiedzUsuń