poniedziałek, 3 lutego 2014

-1- "Co tu robisz...sama?"

Holly

Szłam w stronę dworca ze łzami w oczach ciągnąc za sobą torbę z ubraniami. Dlaczego musiało mi się to przytrafić? Dlaczego trafiłam do tej patologicznej rodziny? Przecież zawsze przed taką wymianą sprawdzają każdą rodzinę. Naprawdę nikt nie zauważył, że z nimi jest coś nie tak?
Wszystko mnie boli, mam rozciętą wargę, siny policzek, nie wspominając już nawet o moich plecach czy żebrach.
Nawet nie zauważyłam kiedy dotarłam na stację kolejową. Weszłam do pierwszego lepszego pociągu. Znalazłam wolny przedział, co mnie nie dziwiło bo była 3 w nocy. Rzuciłam torbę na ziemię i zajęłam miejsce przy oknie. Podniosłam koszulkę do góry i zobaczyłam czerwone ślady na moich brzuchu. Od razu poczułam słone łzy na swoich policzkach. Nie mogłam wyrzucić z głowy tego co wydarzyło się przed chwilą.

Nie mogłam zasnąć. Chciałam zejść do kuchni po szklankę wody. Gdy szłam po schodach usłyszałam jak Larry kłóci się z Anne, znowu.
          -Nie panujesz nad sobą!- krzyknęła Anne.-Nie możesz pozwolić by to znowu się wydarzyło!
          -Kto jak kto, ale ty nie powinnaś mnie pouczać. Nie pamiętasz? Siedzimy w tym razem!- Larry wyrzucił ręce w powietrze.
          -Ale to ty pierwszy podniosłe na niego rękę!- broniła się.
          -Ale to ty go dobiłaś!
          -To był wypadek. Nie zabiłabym go!
          -Zamknij się, bo jeszcze Holly nas usłyszy!- uciszył ją.
Jak to? Czy oni kogoś zabili? Błagam, mam nadzieję, że się przesłyszałam. 
Zaraz, zaraz.. Przecież państwo Ross mieli syna. Mówili mi, że zginął w wypadku. A jeśli to oni go zamordowali? O Boże!
          -Ty wredna suko! Podsłuchiwałaś?- przede mną stanął Larry, był cały czerwony na twarzy ze złości.
          -Nie, skąd!- cofnęłam się.
          -Nie kłam!- wrzasnął. Poczułam silne uderzenie w policzek. Szybko przyłożyłam do niego dłoń.-To cię nauczy dobrych manier.- popchnął mnie na ścianę tak mocno, że odbiłam się od niej i upadłam na podłogę. Złapał mnie za włosy i pociągnął do góry tak bym wstała.
          -Rodzice nie nauczyli cię, że nie ładnie tak podsłuchiwać gdy dorośli rozmawiają?- splunął i po raz kolejny popchnął mnie na ścianę. 
Osunęłam się po niej a zaraz potem dostałam kolejną dawkę kopnięć w żebra. Leżałam na podłodze i zwijałam się z bólu, gdy podeszła Anne i odciągnęła Larry'ego ode mnie. Zniknęli za drzwiami swojej sypialni.
Ostatkiem sił podniosłam się z podłogi. Trzymając się za brzuch weszłam do swojego pokoju, wyjęłam spod łóżka torbę i wrzuciłam do niej swoje ubrania.
Poczekałam chwilę by mieć pewność, że państwo Ross już śpią i zeszłam po schodach do drzwi frontowych, przekręciłam klucz, delikatnie nacisnęłam klamkę i wyszłam po cichu tak by nikt się nie obudził.
Odetchnęłam gdy znalazłam się za bramą.

Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno. Rozejrzałam się po przedziale. Nadal byłam w nim sama, i całe szczęście.
          -Proszę przygotować swoje bilety do kontroli- usłyszałam niewyraźny głos dochodzący z korytarza.
Zerwałam się szybko co sprawiło mi ogromny ból. Złapałam swoją torbę i wyszłam z przedziału kierując się w stronę wyjścia. Dostrzegłam tam garstkę ludzi co oznaczało, że zbliżaliśmy się do jakieś stacji. Całe szczęście, przecież nie miałam nawet biletu. Tym razem mi się upiekło.
 Wyszłam z pociągu i rozejrzałam się po okolicy. Zrezygnowana usiadłam na schodkach. Nie mam pojęcia gdzie jestem. Muszę znaleźć jakich hotel. Mam nadzieję, że wystarczy mi pieniędzy.
           -Jeszcze nigdy cię tu nie widziałem...- usłyszałam za sobą męski, zachrypnięty głos. Odwróciłam się i ujrzałam wysokiego bruneta. Jego włosy były w artystycznym nieładzie a karmelowe tęczówki błyszczały w promieniach słońca. Biała koszulka na ramiączka idealnie eksponowała jego mięśnie. Musiał dużo ćwiczyć. Zignorowałam go i wróciłam do wpatrywania się w ludzi, którzy biegli w stronę stacji by zdążyć na pociąg.
          -Co tu robisz... sama...-usiadł obok mnie.
          -A czy to ważne?- wzięłam głęboki  oddech.-Nie chcę teraz z nikim rozmawiać.
          -Dobrze, ale muszę Cię ostrzec. Tu nie jest bezpiecznie.-szepnął mi do ucha co wywołało gęsią skórkę na  całym moim ciele i odszedł z kpiącym uśmiechem na twarzy.


Szłam prosto przed siebie. Bez celu. Mijałam ludzi śpieszących się do pracy, szkoły. Zastanawiałam się co teraz ze mną będzie, gdy obok mnie pojawił się czarny samochód. W oknie dostrzegłam chłopaka, którego "poznałam" na schodach.
          -Może podwieźć?- zaproponował pewny siebie.
          -Nie dziękuję. Mama uczyła mnie, że nie wolno wsiadać do auta z nieznajomymi.- zakpiłam.
          -Jestem Justin.- ukazał rząd swoich białych zębów.-Teraz już nie jestem nieznajomy- zaśmiał się, na co przewróciłam oczami.- Słuchaj...widzę, że jesteś zagubiona i nie masz się gdzie podziać. Jesteś tu sama, co jest niebezpieczne. Chcę ci tylko pomóc.
          -Ohhh naprawdę? Czy przypadkiem nie masz jakiś niecnych planów?
          -Tak, chcę cię zgwałcić a potem porzucić w lesie.- przybrał poważny wyraz twarzy co mnie przeraziło, jednak chwilę później zaczął się głośno śmiać.
          -Bardzo śmieszne- skrzyżowałam ręce na piersi.
          -To jak? Wsiadasz? Nie odmawia się Justinowi Bieberowi- próbował opanować swój śmiech.
          -Tylko wtedy gdy się ogarniesz.
          -Oooo... Zadziorna- przygryzł swoją dolną wargę.-Wsiadaj- odblokował drzwi od strony pasażera.
Otworzyłam je i wsiadłam do środka.
Co mi szkodzi. Już chyba gorzej być nie może, prawda? 
          -A więc... masz jakieś imię?- przerwał niezręczną ciszę.
          -Holly


*
Od autorki: I oto jest, pierwszy rozdział :) Zapraszam do zapisywania się na listę "informowanych" oraz do obserwowania konta na Twitterze: @mistake_jbff , na którym znajdziecie różne informacje dotyczące opowiadania.
Jeśli macie jakieś pytania zapraszam na Aska bądź Twittera (zakładka "kontakt")
Proszę zostaw po sobie komentarz, wystarczy "czytam", jakaś buźka czy nawet zwykła kropka. Dla Ciebie to tylko chwila a dla mnie wielka motywacja do dalszego pisania. 
Chciałabym wiedzieć czy ktoś w ogóle to czyta i czy warto dalej to ciągnąć :)


7 komentarzy:

  1. uh nie widać co pisze mogłabyś zmienić kolor czcionki? narazie ląduje go zakładek jak mi się spodoba to dodam się to obserwatorów

    OdpowiedzUsuń
  2. naprawdę interesujące opowiadanie z chęcią poczekam na rozwój akcji :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No kochanie! Juz mnie zaciekawilas! Justin jak zwykle pewny siebia hahaha. Jestem cholernie ciekawa gdzie on pojedzie. Czy zabierze ją do siebie czy faktycznie ma jakies 'niecne plany'. Szkoda mi Holly. Miala wyjechac na wycieczke a wszystko zamienilo sie w koszmar. Biedna...
    Jestem bardzo bardzo bardzo ciekawa co bedzie dalej! Wspaniale piszesz i wszystkie slowa są tak idealnie dobrane ;-*
    Juz to uwielbiam ;-*
    Zapraszam rowniez do mnie:
    black-tears-jb.blogspot.com
    my-heaven-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. zapowiada się zajebiście xd @weronika7

    OdpowiedzUsuń